*music*
Przepłakałam dwadzieścia
minut, siedząc na ławce w parku. Z każdą minutą coraz bardziej uświadamiałam sobie
to, co zrobiłam. Straciłam Luke’a na zawsze. To bolało. Płacząc, próbowałam złapać
oddech. Czułam się, jakby woda blokowała mi dostęp do powietrza.
- MJ – usłyszałam zatroskany głos Ashtona. Chłopak kucnął
przede mną i złapał mnie za rękę – Wszystko w porządku?
Jasne,
po prostu lubię sobie czasem tak po prostu popłakać.
Pokręciłam
przecząco głową, wiedząc że nie dałabym rady wydobyć z siebie głosu.
- MJ – odparł smutno. Jedną dłonią ujął moją twarz.
Spojrzałam się na niego załzawionymi oczami. Widząc go takiego zatroskanego,
coraz bardziej chciało mi się płakać.
- Ashton – jęknęłam, a łzy znów ciurkiem leciały mi po
twarzy.
- Ćśśś – Ashton szybko mnie przytulił i zaczął głaskać po
głowie – Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Zabiorę cię jutro do kina. Potem
może pójdziemy gdzieś na kolację…
Nagle
coś sobie uświadomiłam. Nic nie było na swoim miejscu. Wiedziałam już, co
powinnam zrobić. Może to nie było najlepsze rozwiązanie, rozrywało moje serce
na strzępy, ale musiałam to zrobić.
Położyłam
dłonie na klatce piersiowej Ashtona i lekko go odepchnęłam.
- MJ? – zapytał zdziwiony.
Wzięłam
głęboki wdech, gotowa na poważną rozmowę.
- Ashton, ja nie mogę – powiedziałam cicho, nie patrząc się
na niego.
Chłopak
odsunął się ode mnie.
- Okay – odparł po chwili – To może pojutrze?
- Nie, Ash – przełknęłam ciężko ślinę. Nie wiedziałam, że
to może być takie trudne . Uniosłam głowę, patrząc się mu prosto w oczy – Ja naprawdę
się w tobie zakochałam. Jesteś cudownym chłopakiem. Gdybym tylko… - westchnęłam
– Gdybyś tylko pojawił się przed Luke’iem.
- Zaraz, chcesz powiedzieć…
- Ciągle go kocham, Ash – szepnęłam.
Chłopak
zamilkł. Spuścił głowę, a po chwili parsknął śmiechem. Nie zaskoczyła mnie jego
reakcja, też byłam w tym wszystkim zagubiona.
- No oczywiście – odparł , śmiejąc się kpiąco – Luke zawsze
wygrywa.
- To nie tak, Ash.
- Więc jak? – odparł ostro, po czym spojrzał się na mnie.
W jego oczach widziałam ból. Ten widok mnie zabolał, lecz musiałam być twarda.
Złapał potężny wdech i spróbował się uspokoić – Wiem, że go kochasz. Trudno by
było przestać po tylu latach – zamilkłam, nie wiedząc co mogłabym powiedzieć.
Że jest mi przykro? Że możemy zostać przyjaciółmi? Obie opcje były okropne –
Zazdrościłem Luke’owi, ale nigdy do końca nie wiedziałem czego. Teraz wiem.
Zazdroszczę mu, że miał cię przy sobie na tak długo. Nie mogę tylko uwierzyć,
że tak łatwo cię stracił. Ale nie ważne jaki Luke jest i tak zawsze będzie ode
mnie lepszy, prawda?
- Nie – powiedziałam pewnie – Tu nie chodzi o ciebie czy
o Luke’a. Tu chodzi o mnie. Nie jestem jeszcze na to wszystko gotowa. Jakaś część mojego serca należy do ciebie,
Ash i boję się tego. Boję się, że jeżeli
będę kochać was tak samo, to mnie zniszczy. Nie chcę nikogo ranić, nie chcę
ranić siebie… Ja i Luke po prostu…
- Jesteście ze sobą dłużej – dokończył za mnie. Nie odpowiedziałam.
Spuściłam głowę, bojąc się spojrzeć na Ashtona – Rozumiem – powiedział w końcu –
Chciałbym nie kochać cię tak mocno, żebym mógł być przynajmniej trochę na
ciebie zły – westchnął i stanął przede mną – Zależy mi na twoim szczęściu, Mary,
dlatego uszanuję twoją decyzję. Pamiętaj, że zawsze jestem do twoich usług –
uniosłam swój wzrok na chłopaka. On uśmiechnął się do mnie promiennie i musnął
ustami moje czoło – Lepiej już stąd pójdę zanim rozkleję się przy tobie.
Jeszcze
chwilę patrzyliśmy się na siebie, a po chwili odszedł bez słowa.
Żegnaj, Ashton.
Widząc, jak odchodzi ,nie mogłam się powstrzymać. Wstałam. Zawołałam go.
Kiedy się odwrócił, puściłam się pędem. Rzuciłam się mu w ramiona.
Zaczęłam go całować. On głaskał mnie
uspokajająco po głowie. Potem szepnął mi do ucha ‘Do zobaczenia”.
Lecz
tak się nie stało. Byłam zbyt zrozpaczona, żeby ruszyć się z miejsca.
Siedziałam ciągle na ławce, czując jak łzy spływają mi po twarzy. Byłam pusta, jakbym nic nie czuła. Spojrzałam się na swoje dłonie, zdając sobie sprawę,
że tracę nad sobą kontrolę.
*
Weszłam
po schodach, kierując się do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i zapaliłam
światło. Luke od razu wstał na mój widok. Patrzył się, jakby był zaskoczony
moim widokiem. Nie zdziwiłam się, że siedział w moim pokoju po ciemku. Wpatrywaliśmy się w siebie dłuższą chwilę.
Wiedziałam, że byłam cała opuchnięta po płaczu. Nie mogłam uwierzyć, że po tym
wszystkim on ciągle czekał tu na mnie.
Podeszłam
powoli, po czym przytuliłam się mocno do niego, znów zaczynając szlochać.
Luke odwzajemnił uścisk. Zaczął głaskać mnie po głowie.
- Przepraszam, Mary Jane – szeptał – tak bardzo cię
przepraszam – pokręciłam przecząco głową, dając mu do zrozumienia, że nie chcę
słuchać jego przeprosin - Więc jesteś
teraz z Astonem ? – zapytał mnie, nie puszczając ze swojego uścisku. Pokręciłam
przecząco głową. Odsunął się kawałek ode mnie tak, by móc na mnie spojrzeć – To
znaczy, że… - nie dokończył. Wpatrywał
się we mnie szukając odpowiedzi. Unikałam jego wzroku. Uniósł lekko moją głowę
tak, bym spojrzała się mu w oczy – nie płacz już – powiedział, po czym złożył
pocałunek na moich policzkach, chcąc się pozbyć łez – Proszę, nie płacz –
szepnął.
Składał pocałunki na mojej
twarzy, idąc za łzami. W końcu doszedł do ust. Językiem rozchylił moje wargi i
zaczął mnie delikatnie całować. Poddałam się mu, chcąc przynajmniej po raz
ostatni poczuć smak jego ust.
- Kocham cię, Mary Jane – szepnął.
- Ja ciebie też, Luke – odparłam smutno, cofając się –
Ale nie możemy być razem.
- Co? – zapytał zaskoczony. Zaraz się otrząsnął - Mary, wiem, że nie byłem najlepszym
chłopakiem, ale zmienię się. Powiem całej szkole, że chodzimy ze sobą… 2 lata.
- Znienawidzą cię – powiedziałam cicho.
- Nie obchodzi mnie to! – zawołał, nie chcąc dać za
wygraną – Mary – podszedł do mnie i objął moją twarz rękami – Mary, nie
zostawiaj mnie.
- Luke, to koniec – odeszłam od niego, nie chcąc się
rozmyślić – Nie uważasz, że za długo to trwa?
- Proszę, daj mi jeszcze jedną szanse…
- Luke, już za późno – szepnęłam i odwróciłam się z
powrotem do niego – To nie jest tak, że żegnam się z tobą na zawsze. Ja po
prostu potrzebuję przerwy, dłuższej przerwy. Muszę to wszystko przemyśleć.
Zastanowić się.
- Kochasz Ashtona – powiedział cicho.
Zamilkłam,
zastanawiając się, czemu poruszył teraz ten temat.
- Tak – odparłam szczerze – Ale…
- Gdybym tylko nie dopuścił do tego, żebyście się
spotkali…
- To nic by nie zmieniło – przerwałam mu.
- Pamiętasz, kiedy powiedziałaś mi, że mnie nienawidzisz?
– podszedł do mnie bliżej.
- Nie chcę o tym rozmawiać – unikałam jego wzroku.
Próbowałam pozbyć się jego słów z głowy.
- Mówiłem na twój temat niemiłe rzeczy – dodał smutno i
lekko dotknął mojej twarzy.
- Luke – zamknęłam oczy.
- To wszystko było kłamstwo – odparł. Otworzyłam szeroko
oczy. – Jak zobaczyłem was wtedy razem w garażu, myślałem, że przywalę Ashtonowi. Byłem tak zazdrosny –
zaśmiał się pod nosem. Spojrzałam się na niego. Uśmiechnął się do mnie smutno –
Zachowałem się tak głupio. Wiedziałem, że
jeżeli Ashton pozna cię bliżej, to zakocha się w tobie. Nie chciałem tego. Dlatego
tak wtedy powiedziałem. Liczyłem na to, że zostawi cię w spokoju. Nie wziąłem
pod uwagę tego, że on już się zakochał. Z
tych samych pobudek nie chciałem mówić światu, że cię kocham. Bałem się, ze
ktoś mi cię odbierze. Byłem samolubny. Mary, tak bardzo cię przepraszam – Oparł
swoje czoło o moje - Kiedy powiedziałaś,
że mnie nienawidzisz, myślałem że wszystko spieprzyłem. Załamałem się. Nie wiedziałem co robić.
- Nie nienawidzę cię, Luke – szepnęłam.
- Wiem – westchnął – Rozumiem czemu nie chcesz być ze mną
– chciałam zaprzeczyć, ale Luke uciszył mnie jednym gestem – Zanim zdecydujesz,
przestanę być samolubny. Chciałem zatrzymać cię tylko dla siebie i nie poszło mi
najlepiej. Dlatego teraz po prostu dam ci odetchnąć. Nie będę na siłę próbował
zatrzymać cię przy mnie. Pamiętaj tylko,
że cię kocham i będę czekał na ciebie ile tylko zechcesz – pocałował mnie w
czoło – Do zobaczenia, księżniczko.
Odszedł,
a ja zostałam sama.
_____________________________________
Po pierwsze.
Przepraszam, że dodaję rozdział z opóźnieniem. Nawet nie wiem jak zadośćuczynić.
Po drugie.
Ta historia dobiegła już końca. Bardzo dziękuję Wam wszystkim za to że dotrwaliście, że chciało Wam się czytać. Dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze, motywację.
Może nie wszyscy są zadowoleni z zakończenia. Dla mnie jest to najlepsze zakończenie, jakie mogłam napisać. Co do dalszych losów bohaterów, wszystko zależy od Was. Wystarczy ruszyć wyobraźnią i stworzyć zakończenie, jakie tylko chcecie. Jeżeli ktoś chce podzielić się swoim własnym zakończeniem, śmiało! Z chęcią przeczytam wasze prace. :)
Tymczasem ja Was żegnam. Jeżeli nie chcecie się ze mną rozstawać, zapraszam Was na inne moje blogi, które znajdziecie na mojej podstronie Daisy Angel.
Na tej stronie znajdziecie również kontakt do mnie, w razie pytań, narzekań, czy ktoś zdecydowałby się podzielić swoim zakończeniem.
Teraz żegnam się i z Wami i z tym blogiem. Już tu nic więcej nie dodam, nie chcąc zniszczyć tej historii.
Dziękuję Wam!